Długo zastanawiałam się czy opublikować ten wpis, bo czy pisząc o The Long Walk w Windsorze można dodać zdjęcia, i na żadnym z nich nie pokazać jelenia? Przecież to miejsce z nich najbardziej właśnie słynie. Dziesiątki przechadzających się na wolności jeleni i łań musi robić ogromne wrażenie… Niestety nie było nam dane ich zobaczyć przy okazji naszej ostatniej wycieczki. Angielska pogoda dopadła nas na drugim kilometrze, a my zapomnieliśmy zabrać z samochodu kurtek przeciwdeszczowych (no dobrze, ja zarządziłam, żeby ich nie brać, przez chwilę zapomniałam, że jesteśmy w Anglii).
Dlatego dziś opowieść o Windsor i The Long Walk bez jeleniowatych w tle…. Gdybyście jednak bardzo chcieli je zobaczyć już teraz, odsyłam Was na stronę mojego kolegi Bartka, a tam galeria zdjęć jeleni zapierająca dech w piersiach jego autorstwa. -> http://bk-photo.net/animalsnature/
Windsor
O zamku w Windsorze słyszeli (prawie wszyscy). Jeżeli nie, to kilka faktów na dobry początek. Zamek ten jest własnością brytyjskiej korony i największym użytkowanym i zamieszkałym zamkiem na świecie. Przy jego utrzymaniu pracuje około 500 osób. Jest faktycznie użytkowany przez królową Elżbietę II – jako weekendowe miejsce zamieszkania, ale również miejsce spotkań i bankietów – z podobną częstotliwością jak jej główna rezydencja czyli pałac Buckingham. Zamek w Windsorze można zwiedzać (od środka), ale godne uwagi są też widoki z zewnątrz.
Jak się do niego dostać powie nam google maps czy też inny serwis służący planowaniu podróży, ewentualnie tradycyjna mapa okolicy. Szansa na to, że bezduszna maszyna podpowie Wam drogę przez The Long Walk jest niewielka. Jeszcze mniejsza, że ta nazwa Was zachęci do skorzystania z tej a nie innej drogi,
The Long Walk
The Long Walk to długa na ok 4,5km i szeroka aleja, z utwardzoną nawierzchnią, trawnikami i szpalerami drzew po obydwóch stronach. Prowadzi od zamku w kierunku południowym, w stronę parku Windsor Great Park. Na drugim końcu parku znajduje się Virginia Water, miejscowość o której pisałam już tutaj i tutaj. Warto, jeżeli czujecie się na siłach, zaplanować całodzienną wycieczkę, poczynając od Virginia Water, przez Windsor Great Park aż do zamku Windsor. Wycieczkę można zwieńczyć wizytą w angielskim pubie, na przykład Windsor Castle (cóż za zaskakująca nazwa w tej okolicy). Uwaga: ceny nieco odbiegają od przeciętnych, oczywiście w górę, ale klimat jest zachowany, a na ekranach rozgrywki rugby.
Na koniec moja dobra rada. Windsor, nie Windsor… Kraina Deszczu – coś przeciwdeszczowego pod ręką, zwłaszcza o tej porze roku, warto mieć.
Leave a reply