Dziękuję,
że mnie urodziłaś, pomimo małego metrażu i innego w tamtym czasie planu na życie,
za uśmiech na Twojej twarzy ,
za Twój spokojny głos,
za Twoją życiową mądrość,
za moje rodzeństwo.
Za to, że umiałaś, kiedy nadszedł taki czas, kochać za dwoje,
za wspólny pacierz przy łóżku,
za to, że umiałaś zaklinać nie zawsze łatwą rzeczywistość.
Za możliwość własnego wyboru,
koloru ścian w pokoju, ubrania, przyjaciół, zajęć pozalekcyjnych, szkół, studiów,
za możliwość wyboru męża, za to, że mógł być mężczyzną z krwi i kości, a nie musiał być księciem z bajki,
że nie suszyłaś mi głowy o ślub, jak to robili inni.
Za te, że kłamałaś, że poród nie boli.
Za to, że nie protestowałaś jak postanowiłam wyemigrować z kraju,
że umiesz za każdym razem powstrzymać łzy, gdy wyjeżdżam.
Za zaufanie, którym mnie zawsze darzyłaś, przez co nigdy nie musiałam się buntować.
Za swój mały własny świat.
Poza tym,
za to, że napisałaś list do dyrektora MZK by anulował mi mandat, po tym jak zapomniałam skasować bilety za połowę klasy.
Za schludny i czysty dom, zawsze pięknie ozdobiony na święta,
za lalkę, którą wyciągnęłaś z górnej szafki, gdy chorowałam,
za to, że nie opuściłaś żadnego mojego przedstawienia.
Za możliwość pracy w wieku 15 lat.
Za to, że powiedziałaś, że nigdy moich kredytów spłacać nie będziesz.
Za miłość do moich dzieci.
Za to, że póki tego potrzebowałam byłaś blisko, a później puściłaś wolno.
To, że czuję się szczęśliwym, odważnym i wolnym człowiekiem
to w dużej mierze Twoja zasługa.
Dziękuję za zwykłe dni,
wszystkie drobnostki.
Za niezwykłą miłość.
Odwdzięczyć Ci się za wszystko nie sposób,
Jedyne co mogę to przekazać tę miłość dalej swoim dzieciom.
Leave a reply