Przyszły. Dwa kartony z Polski. Wypełnione po brzegi. Dorwałyśmy się do nich z Laurą jak szalone. W momencie kiedy je otworzyłyśmy uwolnił się z nich zapach pierników toruńskich, suszonych grzybów, orzechów. Zapachniało domem i świętami. Tylko widok opłatka uświadomił nam, że to Boże Narodzenie przyjdzie nam po raz pierwszy spędzić z dala od rodzinnych domów.
Co jeszcze paczkę wypełniało? Polskie książki dla Laury, moje ulubione miesięczniki, nasze ulubione kremy i balsamy, majeranek, kilka rzeczy z polskich aptek. I także, bo jakże by mogło zabraknąć – Ptasie Mleczko (od którego jesteśmy uzależnieni). Nie problem je znaleźć i tu w Anglii, ale to spakowane przez nasze Mamy wydało nam się dwa razy smaczniejsze.
Wszystkie te rzeczy wywołały uśmiech na naszych twarzach, ale łzy wzruszenia popłynęły dopiero na widok małych (maleńkich) niebieskich śpioszków i kaftaników. Tak się mi niebiesko zrobiło przed oczami, tak błogo. Uświadomiło mi to jak blisko jesteśmy dnia, w którym pojawi się na świecie nasz synek.
I to radosne oczekiwanie na Boże Narodzenie, później na narodzenie Jasia… I ta przesyłka z Polski, dźwięk kolęd…to wszystko daje mi spokój i nastraja pozytywnie.
Nawet prezenty już mam wszystkie kupione i starannie zapakowane (tym razem poszło mi sprawniej bo miałam małego pomocnika pod ręką). Niebawem kurier zawiezie je wszystkie do Polski. Ale nie to jest przecież najważniejsze.
4 komentarze
:))))))) Aż mi się łza w oku zakręciła. Sama nie wiem czy to z radości, że już niebawem Święta i rodzinne strony, czy na wspomnienie zeszłego roku, kiedy to przekładałam Hanuszkowe śpioszki w oczekiwaniu najpierw na Święta, potem na nią samą:D
Niebawem będziecie świętować pierwszy roczek Hani. To również wielkie wydarzenie dla całej rodziny…Boże! Jak ten czas szybko płynie.
Ja niestety bede miala juz 9 Swieta pod rzad spedzone tutaj,bez rodzicow,”sama”. Pisze „sama”, poniewaz wiadomo,bede miala Sophie i Davida obok siebie, to najwazniejsze, ale bez rodzicow, nie w Sopocie ;((
A na kiedy masz termin?
01.03 2013. Tego dnia stawiam się w szpitalu. 2 godziny później rodzę Jasia bez żadnych problemów i bez większego bólu. 02.03 wracamy razem do domu. Taki mam plan;) 3maj kciuki Kochana.
PS. dziewięć lat – niezły wynik! Tutaj – inaczej, ale wcale nie musi znaczyć gorzej. Wszystko ma swój urok.