Nasze radosne przygotowania do hiszpańskiej wyprawy przerwały choróbska. Laura ma zapalenie ucha, co wiąże się z koniecznością przyjęcia antybiotyku (po raz pierwszy w Jej życiu). Strasznie cierpi. Pozycja leżąca w tym schorzeniu jest bardzo niekomfortowa, dlatego nocki są dla nas krótkie, a przebieranie pieluszki odbywa się na stojąco.
Mnie bardzo boli gardło, ale zważywszy na stan, w którym jestem postanowiłam pozostać przy naturalnych sposobach leczenia.
…i nie byłoby wcale tak źle, gdyby nie wczorajszy bike accident. W. uległ małej kontuzji i dzisiejsze popołudnie spędził na pogotowiu. Lewa ręka uległa stłuczeniu i została przynajmniej na tydzień wycofana z użycia, tzn. została zapakowana w temblak. Musi boleć, bo wzdycha mi tu często, a to nie w Jego stylu.
W związku z tymi przypadłościami podróż do Walencji wydaje mi się bardziej odległa, niż zdawała się być pół roku temu. Ale i tak cieszy. Mamy kilka dni by pozbierać się do kupy. Trzymajcie kciuki.
Leave a reply