Jako dziewięcioletnia dziewczynka przyglądałam się mojej Mamie karmiącej jej obfitą piersią moją młodszą siostrę. Obrazek ten wyrył się mocno w mojej pamięci, jako że Marta korzystała z tego dobrodziejstwa przez okres ponad dwóch lat. Pamiętam Ją, wystrojoną w biało-czerwone lakierki (wskazujące na dorosłość), przyczepioną do piersi swojej rodzicielki, niczym jemioła do drzewa. Karmienie piersią – wtedy – wydało mi się niczym innym jak tylko pasożytnictwem:)
Dziś widzę to inaczej. Po prawie roku karmienia piersią swojej córeczki śmiało stwiedzam, że to jednak bardziej protokooperacja (w obrębie jednego gatunku) niż pasożytnictwo. Jestem zdania, że korzyści odnosi i dziecko, i mama.
Pokarm mamy zaspokaja wszystkie potrzeby żywieniowe dziecka i ma wpływ na kształtowanie jego odporności. Zapewnia mu także bliskość fizyczną – uwagę mamy, ciepło jej ciała, bezpieczeństwo. Z tym wszyscy się chyba zgadzamy.
Jakie korzyści ma z tego mama? Co karmienie piersią dało mi?
- Zgubiłam kilogramy, które udało mi się przybrać w okresie ciąży (20 kg!). Podobno kobieta karmiąca piersią w naturalny sposób pozbywa się o 500 kalorii dziennie więcej w porównaniu z mamą, która piersią nie karmi.
- Zaoszcżędziłam 45 GPB miesięcznie (tak podaje ulotka z NHS), nie kupując sztucznego mleka,
- Zmniejszyło się ryzyko, że zachoruję na raka piersi (mam taką nadzieję!),
- Mogłam przespać wszystkie noce bez wstawania z łóżka i podgrzewania mleka,
- Mogę podrózować i przemieszczać się bez strachu, że zabieram ze sobą za mało pożywienia dla dziecka.
Przede wszystkim jednak karmienie piersią sprawia, że czuję się wyjątkowo potrżebna, ważna i taka niezastąpiona (jakie to egoistyczne i próżne…wiem, ale tak właśnie się czuję).
Uwielbiam moment, w którym nasze spojrzenia się spotykają podczas karmienia. Czuję wtedy wyjątkowy przepływ emocji między nami. Jestem od tego trochę uzależniona, dlatego z pewną niechęcią myślę o odstawieniu Laury od piersi. Czasami mam wrażenie, że Ona to zniesie lepiej niż ja.
Niestety, biało-czerwone lakierki już na Nią czekają 🙂
4 komentarze
Dobrze, ze napisalas to wszystko w pierwszej osobie. Ciesze sie, ze Tobie karmienie piersia dalo to wszysztko, ale nie podzielam Twojego entuzjazmu. Sama karmilam piersia przez ponad 9 miesiecy, ale do bialej goraczki doprowadzaja mnie dzis pseudoporadniki, ktore autorytarnie okreslaja karmienie piersia jedynie sluszna droga. Ja sie po prostu nie zgadzam! Dla mnie pierwszy miesiac to byl prawdziwy horror. Przepełniony wiecznym strachem, ze byc moze glodze swoje dziecko bo nie wiem ile zjadlo oraza obawami czy placz jest powodem glodu czy moze czegos innego. Do tego totalne uwiazanie do domu bo z laktatorem moje piersi wspolpracowac nie chcialy a Mala jadla co 1,5 h i bez piersi ani rusz. W pozniejszym okresie znow strach czy moje piersi sa w stanie wykarmic rosnace potrzeby corki i czy to co zjadlam jej nie zaszkodzi. Kiedy zaczelam uzywac mieszanki poczulam sie wolna… nareszcie. Dla mnie to bylo jak oczyszczenie. Macierzynstwo znow zaczelo mnie cieszyc. Malutka rosnie zdrowo, ja jestem spokojna o jej diete bo wiem ile wypila/zjadla a budzet domowy? Coz z piersia na pewno bylo taniej i z tym dyskutowac sie nie da, ale przy kolejnym dziecku (if any, ever) na pewno rozwaze mieszane rozwiazanie piers+mieszanka. Caluje!!!
Masz rację. Karmienie piersią to jest uwiązanie. Jednak jak sobie pomyślę, że moje małe dzieciątko za kilkanaście lat zechce opuścić swój dom rodzinny i przeprowadzi mi się do Anglii;) albo innego odległego kraju, to ta kilkumiesięczna „utrata wolności” teraz mnie tak bardzo nie przeraża.
Cieszę się, żę wspomniałaś o laktatorze. Szczerze nienawidzę tego urządzenia. Na samą myśl o konieczności jego użycia zatrzymuje mi się laktacja:) Moje piersi też nie chcą z nim „współpracować”. Pozdrawiam.
Wiele postów na temat karmienia piersią już powstało, ale chyba żaden nie wzruszył mnie tak jak Twój. Poza tym czuję się tak, jakbym to ja sama pisała:)
Laktator – hmmm dziś moje piersi odmówiły współpracy z nim i trochę mnie to martwi, bo powoli muszę myśleć o powrocie do pracy, a nie chce przechodzić na modyfikowane…
dziękuję