Pytacie się jak to jest po tylu latach wrócić?
Odpowiadam – szczerze!… bo tylko tak potrafię.
To tak jakby przeżyć katastrofę lotniczą. Po wylądowaniu samolotu cieszysz się, że jesteś cała… po czasie orientujesz się tylko, że niestety jakąś część siebie po drodze straciłaś. I jesteś, … tylko uboższa o jeden organ.
Diabli wzięli, w moim przypadku, ten najważniejszy.
Serce straciłam. Zostawiłam je Tam.
Zabrałam ze sobą za to rozum. Ten mnie nie opuszcza, podpowiada, że to był dobry krok. Najlepszy z możliwych, dla Nich, dla Niego, dla mnie. Dla nas.
I widzę, że się nie pomylił. Wszystkie rzeczy na niebie i ziemi na to wskazują. Przede wszystkim zaś Ich uśmiechy na twarzy to potwierdzają. To jest Ich ziemi obiecana.
Dobrze to wykombinował. Tylko jak taki mądry ten rozum, to niech znajdzie sposób na to by i moje serce namówić do powrotu.
Rozum mi na to. Że ten stan kiedy serce jeszcze Tam, a rozum już Tu… to się żałobą zwie.
A żałobę jak wszyscy wiemy – trzeba przeżyć.
Za jakiś czas obiecał, że i serce wrócić.
PS. Czekam z utęsknieniem.
Comment
Justyś 😭
Przyjedź I odbierz sobie to swoje serce! Niech ta żałoba skończy się jak najprędzej. Pamiętam, przeczytałam kiedyś w jednym z Twoich postów, że nieważne gdzie ważne by z Nimi.. Poradziliście sobie tak fantastycznie! Bo zawsze razem!
Mam nadzieję I życzę Ci tego z całego serca, by ta luka po UK wypełniła się po same brzegi. A jeśli tylko możesz, wskakuj w WizzAira i przylatuj. Zawsze znajdzie się tu dla Ciebie miejsce.
Trzymam kciuki za Ciebie i za Jasia 😘💖🤗