Zastanawiałam się jak zacząć ten post i jedyne co przychodzi mi do głowy to:
Nazywam się Justyna i jestem uzależniona. Od wielu, wielu lat.
Od:
- przestawiania
- dostawiania
- malowania
- przeglądania (czasopism branżowych, stron internetowych, Pinteresta)
- ulepszania
- wybierania
- wymieniania
- oglądania
- podglądania
- poprawiania
- projektowania
Czyli krótko mówiąc mam hopla na punkcie urządzania wnętrz. Nie czyni mnie to projektantką wnętrz, a jedynie upierdliwą twórczą żoną. Jeśli ten blog ma być częścią mnie to nie mogę dłużej tego ukrywać. Oto mój coming out!
W swoim życiu już udało mi się kilka miejsc przeobrazić, z lepszym lub gorszym skutkiem, pomyślałam sobie, że może część z Was chętnie pouczy się na moich błędach. Mam za sobą kilka stanów deweloperskich, demolkę w kamienicy, budżetowy remont mieszkania w wielkiej płycie, układanie paneli, szlifowanie mebli i ich malowanie oraz setki godzin spędzonych na wybieraniu płytek, farb, podłóg, opraw, fug. Niektóre z tych rzeczy spędzały sen z moich powiek, ale znakomita większość sprawiała ogromną frajdę.
Krótko mówiąc. Gdybyście zamknęli mnie z czasopismami wnętrzarskimi, to wytrzymałabym dobrych kilka dni bez wody i jedzenia. A jak to się wszystko zaczęło to już Wam kiedyś pisałam tutaj.
To nie jest taka wielka pasja jak fotografia, ani nie jaram się nią tak jak macierzyństwem.
Ale myślę sobie, że wszystko co ważne w naszym życiu wymaga odpowiedniego otoczenia… i można poprosić kogoś by je dla nas stworzył, ja czuję jednak ogromną potrzebę zrobienia to samej. Za każdym razem.
Więc błądzę. Błądzi ze mną i mój mąż. Jak chcecie wiedzy z placu boju, a nie z książek, to zaglądajcie tutaj. W każdy piątek, jeden raz w tygodniu, będzie pojawiał się post z kategorii: wnętrza.
2 komentarze
Ciekawy blog. Chętnie nauczę się na Twoich błędach 🙂
Zapraszam również do siebie https://mamamyslicielka.home.blog/
Dziękuję!Już zaglądam.