Mamy już taki zwyczaj, że na polowanie choinki rusza u nas Pan Domu wraz z Najstarszym Synem. Ja tylko z progu drzwi krzyczę za nimi… ma mi być żywa. Później wracają do domu ze swoją zdobyczą. Stoją we dwóch, pośrodku ona, odcięta od swych korzeni i wszystkiego co ją karmiło przez lata. Żywa, ale jednak martwa. Robię Im fotkę i obiecuję sobie, że w następnym roku będzie sztuczna. I w tej samej dokładnie chwili, wiem, że obietnicy sobie i jej nie dotrzymam. Musi być żywa, mimo zdrowego rozsądku, mimo wyrzutów sumienia. I musi być już na początku grudnia… pomimo tradycji.
Stanęła u nas już drugiego dnia grudnia, ku zdziwieniu wielu ludzi. Moja kuzynka, na wieść o tym, że zielone drzewko przekroczyło progi naszego domu tak wcześnie, wysłała do mnie zapytanie: Czy Ty galerią handlową jesteś? Nie jestem. Gdybym nią chciała być, to choinka musiałaby zawitać do nas już na początku października, tak jak to się dzieje w niektórych angielskich galeriach. Ale wtedy to nie było możliwe, wtedy celebrowałam jesień.
Ruchu tego nie żałuję. Co więcej – na przyszły rok obiecałam sobie, że choinka zawita do nas równie wcześnie.
Ten czas przy niej był jakiś magiczny, po niezwykle wymagających 11 miesiącach 2017 roku wręcz zbawienny. Dużo się w jej towarzystwie działo. Dzieci na czas jej pobytu wyprowadziły się ze swoich pokojów, a wprowadziły do łóżka tuż przy niej. Siedziały pod kołdrą z kubkiem kakao i wpatrywały się w nią jak w jakiś siódmy cud świata, szepcząc tylko jaka duża, jaka piękna, ale pachnie. Wiele osób odwiedziło nas w tym czasie. Był taki weekend, kiedy drzwi naszego domu się nie zamykały. Jedni goście wchodzili, drudzy wychodzili. Pomyślałam sobie: jak ja to lubię, kiedy są w domu ludzie, wtedy dom żyje… Jedni wpadli na obiad, inni na kawę, byli i tacy co w słoikach sobie i nam prowiant przynieśli… na talerze nam nałożyli, siebie i nas nakarmili.
Rozmów nie było końca, podobnie jak radości.
Na początku stycznia nas opuściła, gubiąc za sobą milion igieł. Odeszła w towarzystwie okrzyków: Dziękujemy! Hip, hip! Hura! i Będziemy za Tobą tęsknić!
Będziemy Cię mieć w pamięci i, rzecz jasna, na fotografiach…
Leave a reply