Leżą na drewnianej podłodze swojego wymarzonego mieszkania w centrum dużego miasta. Gapią się w sufit i nie mogą się nadziwić jak on jest wysoko w tej kamienicy. Czuć przestrzeń, można marzyć. Z kuchni dobiega gwizd czajnika. Idą zaparzyć kawę w ich prowansalskiej kuchni. Są szczęśliwi. Inni mówili, że w tej Polsce się nie da, a im się udało. Obydwoje pracują. Zarabiają lepiej niż dobrze. Nie narzekają. Wierzą w siebie, w ten kraj.
Chwilę później w ich mieszkaniu pojawia się nowy lokator. Cały dom pachnie Nią. Nawet zapach drewna przegrywa z zapachem noworodka. Nie znają piękniejszego zapachu. Są rodzicami. Czują się szczęśliwi. Bardziej niż kiedykolwiek byli wcześniej. Pierwsze dni i miesiące ich wspólnego życia mijają szybko. Nie należą do najłatwiejszych, ale pomimo tego rodzi się pomiędzy nimi więź nierozerwalna. Spokojny sen zaczyna tylko odbierać myśl, że trzeba będzie wrócić do pracy i to małe, siedmiomiesięczne dziecko na długie godziny zostawić pod opieką kogoś innego.
Nie wyobrażają sobie tego. Najpierw ona się oferuje, że weźmie urlop wychowawczy, później on. Obojętnie, które by go nie wzięło, sytuacja finansowa ich byłaby podobna, żyliby z połowy dotychczasowych dochodów. Daliby i może radę, ale w międzyczasie do głowy przychodzi im inny pomysł. Może by tak spróbować swoich sił za granicą?! Zyskać czas, na którym im tak zależy i przeżyć przygodę.
Tego samego wieczoru on aplikuje do trzech różnych prac, każda w innym zakątku Europy. Po kilu tygodniach muszą wybierać Szwajcaria, Malta czy Anglia. Rezygnują z widoku Alp i maltańskiego słońca, wybierają nizinną i deszczową Anglię…
Emigrują rodzinnie z siedmiomiesięcznym dzieckiem. Jadą do kraju, w którym psy szczekają woof woof a nie hau hau jak to mają w zwyczaju w Polsce. Jest szansa, że zobaczą ludzi zatopionych w wosku, duży zegar i kto wie, może dostaną się na audiencję do starszej Pani, którą zna cały świat.
Nie na tym im jednak zależy. Jedyne po co przyjechali tu na Wyspę to po więcej czasu dla siebie i dziecka. Jego praca pozwala na to by ona mogła być z dzieckiem w domu. A teraz nawet z trojgiem dzieci. On jest codziennie o osiemnastej w domu. Całe weekendy spędzają razem…. Raz na kilka miesięcy tylko on ruszy gdzieś na koniec świata, na szczęście zawsze szybko wraca.
Ten wspólny czas, dla innych to nic znowu takiego. Dla nich, na tym etapie życia, to wszystko na czym im tak naprawdę zależy.
Właśnie minęło im sześć lat życia na tej obcej ziemi. Po tylu latach już bardzo oswojonej ziemi.
Nie wiem czy w momencie podejmowania decyzji o wyjeździe byli bardziej odważni czy szaleni… z pewnością było tak, że ten pierwszy krok, który zrobili, nie był wcale krokiem ich nóg, lecz serca. A na to, cytując „Widnokrąg” Wiesława Myśliwskiego, potrzeba było nie tylko siły, ale i przeznaczenia.
A teraz czas nas życzenia noworoczne. Od nich dla Was :).
Życzą Wam w tym 2018 roku, żeby był dla Was łaskawy. Żeby był Wam dany czas na to, czego potrzebujecie najbardziej, Na to, co jest dla Was najważniejsze. Wykorzystajcie go dobrze!
Moi Drodzy! Najlepszego w Nowym Roku.
Życzą Ona i On.
Leave a reply