Mało ostatnio piszę, kiedyś pisałam znacznie częściej. Ostatnio nawet moja koleżanka groziła mi w sklepie, że kopnie mnie w tyłek (albo jakoś tak) jeśli nie wrócę do blogowania. Chcąc uniknąć Jej ciosów poniżej mojego pasa, odpowiednio zmotywowana, postanowiłam wrócić do nawyku pisania, które nota bene sprawia mi wiele przyjemności.
Zajrzałam na panel administracyjny bloga a tam, w zakładce szkice, ponad trzydzieści wpisów, które kiedyś napisałam, ale jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby je opublikować. Do dziś. Postanowiłam, że każdy jeden z nich ujrzy światło dzienne i trafi do zakładki „opublikowane”. Oto pierwszy z nich.
Kilka lat temu lecieliśmy na Święta Bożego Narodzenia do Polski. Nasza córka zaczęła biegać po terminalu i usiadła na krześle obok jakiegoś młodego chłopaka. Pobiegłam za nią, usiadłam obok nich. Mężczyzna zapytał mnie ile córka ma lat. Odpowiedziałam. I tak zaczęła się nasza rozmowa.
Mówił mi o tym jak ciężko musiał pracować, żeby uzbierać pieniądze na ten świąteczny lot. Jak wcześnie musiał wstać by dojechać na to lotnisko w Anglii, mówił o tym jaka jeszcze długa droga przed nim po wylądowaniu w Polsce.
Dojadę późno w nocy. Następnego dnia usiądę do kolacji wigilijnej i zaraz potem będę musiał udać się w powrotną podróż. Bo wie pani, tak się złożyło w tym roku, że nie dostałem urlopu.
Ale to nic – dodał.
W moim rodzinnym domu nie zawsze dobrze się działo, i nie na wszystko było nas stać, ale Święta Bożego Narodzenia były zawsze wyjątkowe. I chce mi się tam być. Jeden dzień tam pobędę, ale wiem, że da mi to energię na cały kolejny rok.
Coś pani jeszcze powiem. Nie jest mi wcale dobrze w tej Anglii, ale fajnie, że mogłem pozwolić sobie na to by kupić wszystkim dzieciom pod choinkę po maskotce.
Po czym otworzył plecak. W plecaku żadnych osobistych rzeczy, tylko kilkanaście pluszaków.
Proszę, a ten jeden jest dla Was. Wesołych Świąt.
2 komentarze
super chłopak
to prawda