… a mówiłam, grzecznie radziłam, uprzejmie prosiłam: CHORUJEMY PO KOLEI, nie wszyscy naraz!!! Ale Oni nie, lepiej wiedzą, uparli się, zachorowali w tym samym czasie. Na złość matce i ojcu. Na przekór ;). Żeby ogarnąć całe towarzystwo trzeba było sposobu. Ojciec wziął urlop, matka głęboki oddech. W kuchni zawisła karta, a na niej imiona trojga małych pacjentów, nazwy leków i pory dawkowania. Dzień i noc, cztery doby biegu od łóżka do łóżka, od dziecka do dziecka. Taką sztafetę sobie urządziliśmy.
Nagle poprawa. Zdrowie na horyzoncie. Przespana noc wydaje się być na wyciągnięcie ręki! Nie mówcie mi proszę, że to tylko fatamorgana, że dzieli mnie od objęć Morfeusza jeszcze kilka nieprzespanych nocy…
Pamiętam jak w podstawówce pisałam pracę na temat: Co to jest szczęście?
Czytam ją dzisiaj. I doprawdy nie wiem jak mogłam nie wspomnieć o nocy bez kaszlu, gorączki i płaczu.
Jak mogłam nie wspomnieć o szczęściu jakie daje spokojny zdrowy sen twój i twojej rodziny?!
Dobranoc Kochani. Karaluchy pod poduchy ;).
4 komentarze
Dobry wpis. Pozdrawiam:)
🙂
Lepsze zdrowe dzieci rozbiegane, niż chore marudy które dla przykładu nie chcą leżeć w łóżeczkach :/
Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieli 😉
Pozdrawiam.