Wczoraj dostałam maila od mojej dobrej koleżanki.
A. zadaje w nim pytanie: „Justa, jak tam Twoje odchudzanie, bo brak raportu w tej sprawie na Mamafulltime?”.
(Jakie to słodkie A., że piszesz do mnie akurat w „tej sprawie” w Tłusty Czwartek gdy pożeram trzeciego pączka :)).
Otóż tak Kochana moja, dietetyczne sprawy mają się następująco.
Najpierw liczbowo. I tu nie wygląda to tak źle jak w rzeczywistości. Obecnie jest mnie o 17 kg. mniej niż było 11 miesięcy temu (czyt. w dzień porodu), i o 12 kg. mniej niż w momencie kiedy zaczęłam ćwiczyć, a było to jakieś 9 miesięcy temu.
Nie jest mi łatwo znaleźć czas w ciągu dnia, ale od czego mam noc, więc ćwiczę regularnie. Z radością na twarzy przywitałam spodnie w rozmiarze 12 na moich czterech literach, endorfiny wydzielają się zgodnie z tym jak obiecali Niektórzy, tyle siły co mam teraz to w życiu nie miałam, tryskam optymizmem i jestem znowu przy nadziei…
… że w Dzień Matki tj. 26.05 moim oczom ma wadze ukaże się dwucyfrowa liczba z 6 na przedzie.
A tak obrazowo rzecz ujmując, to wiesz, wciąż bardziej Peter Paul Rubens niż ktokolwiek inny ;). Dlatego uważam za zbędne dodawanie do tego listu mojego zdjęcia.
Dziękuję za pamięć i pozdrawiam.
PS. Następnym razem napisz do mnie w jakiś mniej tłusty dzień tygodnia, na przykład Chudy Piątek pod koniec miesiąca. Wolę Ci się kojarzyć z debetem niż z pączusiem.
Ściskam Cię. I niezmiennie nie lubię za Twoje boskie ciało, szczególnie nogi. Ty wiesz.
pozdrawiam :*
Justyna.
Leave a reply