… za górami, za lasami, za siedmioma morzami… była nasza młodość, ta beztroska młodość. Mierzona przegadanymi dniami, przetańczonymi/przespanymi nocami, przemierzonymi kilometrami, przeczytanymi książkami. Wracam do niej myślami w godzinach kryzysu i… czerpię energię.
Dziś zapowiadało się trudne popołudnie, nie miałam pomysłu jak rozbawić troje ludzi poniżej pięciu lat każde. Chwilę pomyślałam – Eureka! Zabiorę Was Dzieciaki ze sobą w sentymentalną podróż. Ja Wam pokażę, że przed pojawieniem się Was na świecie też było życie. I to jakie!
Włączyłam płytę zatytułowaną „Wesele B.i Ł.” i podkręciłam głośność. Przenieśliśmy się w czasie jakieś dziesięć lat do tyłu. Nie pamiętam imprezy, na której więcej tańczyliśmy i lepiej się bawiliśmy niż na tym weselu naszych przyjaciół. To nie było normalne wesele, to było wesele nad weselami, to było prawdziwe weselicho. Wzięłam niemowlaka na rękę i odtańczyłam kilka kawałków. Starsza dwójka miała za zadanie odnaleźć na ekranie tańczących nas – rodziców. Po obejrzeniu całego wesela stwierdzili jednogłośnie… „Was tam nie było”.
🙁
No tak! Powinnam była zacząć tę bajkę od słów:
Dawno, dawno temu… jakieś dziewięć kilogramów temu, na chwilę przed zdiagnozowaniem pierwszych dioptrii, na długo przed chondromalacją rzepki i pierwszymi siwymi włosami…
… było sobie życie Waszych Rodziców.
I żyli sobie długo i szczęśliwie ;).
Leave a reply