Mąż: Zasnęli. Cała Trójka śpi.
Żona: Dzięki Ci Boże!
M: Podałem jej godzinę temu paracetamol. Gorączka spadła.
Ż: Uff! Dzięki Bogu!
M: Idziemy na spacer. Wiesz co, Niemowlaka też wezmę. Będziemy za jakieś dwie godziny.
Ż: Dzięki Ci Boże!
M: Coś im tam ugotowałem. Zjedli aż im sie uszy trzęsły.
Ż: I dzięki Bogu.
Po którymś razie dziękowania Bogu zamiast Mężowi, za wysiłek jaki wkłada w wychowanie naszych dzieci, przemówił do mnie tymi słowami (Mąż nie Bóg ;)):
M: Kochanie, wiesz co?! Fuck you!
Lekcję, którą wówczas mi dał, odrobiłam. Teraz zwykłam mówić: dzięki Ci Boże za takiego Męża! 😉
Za takiego ojca dla moich dzieci.
Który nie powie Im: teraz nie mam czasu.
Który z niemowlakiem w nosidełku potrafi zdać egzamin.
Który jak obiecuje, to słowa zawsze stara się dotrzymać.
Który szanuje.
Który trzy razy w nocy potrafi wstać by okryć wystające spod kołdry małe stópki.
Który mówi: na pewno wam się uda.
Wielkie dzięki za takiego, który kocha wiernie i prawdziwie ich matkę.
Leave a reply