Gdybym miała wymienić jedną rzecz, którą różni się Anglia od Polski… to byłaby to starość.
Godzina 12.00, tzw. lunch time. Siedzę z Małymi Ludźmi w kawiarni dużego sklepu, otwieram oczy szeroko ze zdumienia, choć nie pierwszy raz widzę to co chcę opisać. Siedzimy w środku sali, a dookoła nas morze siwych głów. Ostatni raz tyle sędziwych głów w jednym miejscu widziałam w Polsce, podczas wystawiania Jasełek w Domu Spokojnej Starości, a później w autobusie linii nr 14, z przystankiem końcowym na Cmentarzu Komunalnym.
To nie były te same srebrzyste głowy, to nie byli ci sami ludzie, choć w wieku podobnym. Starość angielska różni się od starości polskiej. Tamta w autobusie czy w Domu Starców wydawała się trudna, smutna, samotna, bez nawiązywania kontaktu wzrokowego z młodymi ludźmi, jakby czekająca tylko na zasłużony koniec. Ta z angielskiej kawiarni jest bardziej wesoła, słychać śmiech, panie i panowie, wymachują do nas rękami, leją mleko do herbaty, zagryzając carrot cake (ciastem marchewkowym). Wydaje się, że tu nikt o śmierci nie myśli, cała sala tętni życiem.
Staruszka, z którą zamieniłam słowo przed 30 minutami powoli zmierza w naszą stronę, ręce drżą Jej wskazując na Parkinsona, choć może mi się tylko zdaje, z trudem wyciąga po kolei z torby ubrania i pyta o radę – czy dobre będą dla jej 5-letniej prawnuczki. Wychodzimy. Żegnamy się. Sala macha na pożegnanie. Idziemy dalej. Zaczepia nas Pani po siedemdziesiątce (na oko), zadbana, ładnie ubrana, pokazując na turkusową sukienkę daje do zrozumienia, że pasowałaby na mnie jak ulał. Pyta o wiek dzieci. Nie boi się nas. Chce się Jej z domu wyjść. Stać ją na to by kupić sukienkę, wypić kawę na mieście. I wie, że nie jest na sklep skazana. Mogłaby pójść sobie do biblioteki, gdzie co tydzień panie siadają na fotelach w kółeczku i czytają poezję, albo wspólnie szydełkują. Za darmo, czasami za 1 funta – na kawę. Ma dokąd pójść, nie wszystko jest tylko dla dzieci, młodzieży, dorosłych. Anglia to również kraj dla starszych ludzi.
W Polsce nie jest źle, powiedziałabym nawet, że jest dobrze… ale teraz to kraj dobry dla ludzi młodych. Państwo polskie zapomina o ludziach starych, o tych, którym to wszystko czego możemy doświadczać teraz zawdzięczamy. Nie znam smutniejszego widoku niż ten z apteki, w której przez kilka lat pracowałam. Starszy człowiek, który pierwsze a zarazem ostatnie pieniądze wydaje na leki, to był zbyt częsty widok, żeby powiedzieć, że dotyczy tylko niektórych. Większość starszych ludzi boryka się z tym samym problemem. A przecież przeżyli wojnę, walkę o swoje życie, strach, czy przeżyją z godnością powinni mieć już dawno za sobą.
Trochę szacunku dla polskich emerytów, a polskim emerytom trochę więcej odwagi, nie czas umierać. Zapraszam w imieniu Anieli Walter z „Pora umierać” na krótką lekcję kultury.
Trzeba by wrócić i na nowo do polskich emerytur się dołożyć.
2 komentarze
U nas niby lepiej, ale naprawdę dobrze nie jest… Czekamy, czekamy 😉
wrócimy, wrócimy !!! serdecznie pozdrawiamy.