Jestem. Gdzieś pomiędzy.
Biegającą Laurą i raczkującym Jasiem. Jej problemami z zasypianiem i Jego ząbkowaniem. Pomiędzy nocnikiem a pieluszką. Przedszkolem a domem. Pomiędzy pralką a kuchenką. Śniadaniem i kolacją. Dniem i nocą. Pomiędzy Halloween a Bożym Narodzeniem. Nogami w Anglii, myślami już w Polsce.
A w międzyczasie Jego studia i moja szkoła. Kawa na mieście. Basen w każdy poniedziałek. Chodakowska trzy razy w tygodniu. Pogaduchy z Magdą, Julią i Moniką. Na skypie z Mamą moją i Mamą Jego.
Czas gna jak szalony. Doba nie chce być dłuższa. Myśli z głowy uciekają. Mniej mnie tu ostatnio przez to wszystko.
Dajcie mi chwilę jeszcze. Muszę się ogarnąć.
4 komentarze
Lubię jak się dzieje..
… i ja lubię… zasnąć ze zmęczenia nie wiadomo kiedy.
No faktycznie, listopad ma sie ku koncowi a tu dopiero polowa normy wyrobiona 🙂 Prosze dzieci postawic do pionu i wracac!
o! o! Nie miałam pojęcia, że Ktoś mi liczy wpisy;) Poprawy nie mogę obiecać, bo wiesz jak to u mnie jest Semper Paratus? Jak mi się jakaś myśl w głowie narodzi to piszę, a jak nie to milczę. Tak na akord, tak by statystyki się zgadzały, tak – to ja nie umiem 🙂