02.00 w nocy. Powinnam spać, ale nie mogę zasnąć. Siedzę i myślę. O zmarłych i żywych…i o tych jeszcze nienarodzonych. O tych którzy odeszli, o tych którzy są i o tym który się pojawi. Za pierwszymi tęsknie i ich wspominam, za drugich codziennie dziękuję Bogu i modlę się by mnie nigdy nie opuścili…a tego trzeciego wyczekuję z największą radością. I takie jest to życie. Ma swój początek i koniec. Jedni zakończyli już swój ziemski byt, inni są gdzieś w środku, a dla niektórych dopiero się wszystko zacznie.
Łacińska sentencja brzmi Memento mori, czyli „Pamiętaj o śmierci”, a ja był dodała – ale nie zapomnij nigdy o życiu.
2 komentarze
ja wczoraj myślałam również o zmarłych mi bliskich. wiem że mój dziadek nade mną czuwa. prosiłam go zawsze by pomagał mi w życiu przy najważniejszych wyborach. Gdy byłam samotna i nieszczęśliwa poprosiłam go o bratnią duszę. Gdy sie odnalazła prosiłam go żeby wstawił się do Boga o zdrowie dla nas i o przyszłość. Potem wstawił się za nas u Pana Boga o zdrowie i obdarowanie dzieckiem. Kochał mnie i ja jego i wiem że tam jest. Ciężko to określić. Ale to się czuje.
Wczoraj myślałam sobie co by bło gdyby nie umarł. Jak byśmy się cieszyli razem z prawnuczka. I jak o wiele lepsze miałabym życie z nim. By mnie ochronił przed cierpkim dzieciństwem. Ale odszedł szybko, a mi zostało niewiele wspomnień. Jednak taki był plan, nie można być złym na Boga za to.
ależ się rozpisałam … 🙂
Moja Mama twierdzi, że niektórzy więcej mogą zdziałać z nieba niż z ziemi…dlatego tak szybko odchodzą. Może?! Ja podobnie jak Ty, czy Ona wierzę w Anioły. Oby nas nigdy nie opuszczały, tego nam wszystkim życzę:).