Rano kupiłam sobie gazetę. Opiekując się 9 miesięcznym dzieckiem, chodząco-raczkująco-pełzającym, w ciągu dnia nie znajduję czasu na to, by ją przeczytać. Dlatego od czasu do czasu zerkam na nią z daleka, jakbym chciała jej powiedzieć: „dzisiaj wieczorem zrobię sobie herbatkę, zapalę w kominku, rozsiądę się wygodnie na kanapie i cię przeczytam!”. Przychodzi wieczór. Dziecko śpi, co mnie niezmiernie cieszy, chałupa ogarnięta, herbatka zrobiona, w kominku się pali, siadam na kanapie. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko gazety. No właśnie, leżała cały dzień w jednym miejscu a teraz jej tam nie ma. Przewracam cały dom do góry nogami by ją odnaleźć. Patrzę na śpiące dziecko i myślę sobie : „gdzie mi schowałaś gazetę Ty Mała Żmijko”? Po 20 minutach odnajduję swoją lekturę pod kanapą i jestem już pewna, że zrobiła mi to specjalnie. Siadam, herbata już zimna, co mi nie przeszkadza, jestem szczęśliwa. Wtem dochodzi mnie głos z pokoju obok: „MAMAMAMAM”. Idę położyć się koło Laury (na chwilkę) by Ją uspokoić i… budzę się z Nią rano.
Leave a reply